sobota, 27 października 2012

czekoladowe urodziny: pasta i wasabi :)


Chyba każdy z nas czeka na ten jeden dzień w roku, kiedy jest dla wszystkich bliskich jeszcze ważniejszy niż normalnie - jest to dzień urodzin. Osobiście nie znam osoby, która nie lubiłaby swoich (czy też czyiś) urodzin i za cel stawia sobie ich całkowite wykreślenie z kalendarza. Osobiście nie znam osoby, która by się nie cieszyła na myśl o swoim święcie.

Jak co roku w dniu urodzin dostałam całą masę życzeń - za które baaardzo dziękuję. Jednak impreza urodzinowa odbyła się kilka dni po właściwym terminie. Obok życzeń nie zabrakło też prezentów, które chyba też wszyscy niesamowicie lubimy :). W śród prezentów jakie otrzymałam, szczególną rolę odgrywają prezenty o zabarwieniu jadalnym: czekoladowym.

Jednym z takich prezentów był czekoladowa pasta o aromacie tiramisu firmy ChocolateCompany. Wyprodukowana jest na masie mlecznej czekolady, pełen dodatków jak kawałki kakao czy kawy. Ma uniwersalne zastosowanie: nadaje się do bezpośredniego spożycia jak i do pieczywa, słodkich naleśników, wypieków czy deserów. Choć po pierwszym powąchaniu czekolada pachniała dla mnie bardziej masłem orzechowym niż kawą, to muszę przyznać, że zapach jest niesamowity. Serdecznie polecam!



Kolejnym słodkim prezentem były czekolady Lindta. Większość z nas miała styczność tą firma produkującą czekoladę, gdyż dość popularne są ich wyroby chociażby na święta (czekoladowe Mikołaje czy zajączki).

Jednak czekolady te nie należały do klasycznych: jedna była z dodatkiem chilli, druga z dodatkiem wasabi!
Połączenie wyrobów kakaowych z chilli jest coraz bardziej popularne, produkty o takich smakach można łatwo kupić, często w kawiarniach serwowana jest czekolada na gorąco z chilli - idealna na zimniejsze dni.

Ciekawą sprawą jest druga czekolada, ta z dodatkiem z ostrej, zielonej pasty. O samym wasabi pisałam już kiedyś wcześniej przy okazji sera wasabi, zatem o samym składniku rozwodzić się nie będę.

Połączenie delikatności i słodyczy z czymś tak ostry, wydawać się musi dość kiepskim zabiegiem. Według mnie efekt jest całkowicie odwrotny - uważam ten produkt za dobry. Nie jest piekielnie ostry, w zasadzie w ogóle nie jest ostry - czekolada z wasabi przejęła jedynie charakterystyczny aromat chrzanowy. Pierwsze wrażenie po spróbowaniu czekolady, w momencie gdy brązowa kosteczka rozpuszcza się w ustach i delektujemy się aksamitną konsystencją o delikatnym smaku, mamy wrażenie, że to wasabi jest całkowicie pominięte i do czynienia mamy z oszustwem,gdyż absolutnie go tam nie ma. Jednakże po chwili zaczynamy stopniowo wyczuwać smak i zapach wasbi, który nie jest zbyt agresywny aż do końca konsumpcji.

Jest to małe co nie co godne polecenia i spróbowania!

Obok czekolad, fantastycznym prezentem były (i nadal są w przeciwieństwie do czekolad) sylikonowe łapki-rękawiczki do podnoszenia gorących naczyń. Najmilsze w nich jest to, że mają przeuroczą formę świnek i są w żywych kolorach. Są też dobrej jakości - nie przepuszczają ciepła, zatem trudno się oparzyć (wiem to stąd, że wypróbowałam je tylko raz, gdyż są dla mnie zbyt ładne, aby ich używać) Wcześniej nie miałam sylikonowych łapek, ponieważ nie byłam do nich przekonana. Myślałam, że łatwo przepuszczają ciepło, że szybko się niszczą. Póki co posługuję się sfatygowanymi rękawicami ze Świętym Mikołajem, które pomocą służą nie tylko w okresie bożonarodzeniowym. Nowy nabytek jest na razie podziwiany :D


Czekolady i sylikonowe świnki to tylko część prezentów - pozostałe są już mniej związane z kulinariami :).

Za wszystkie życzenia i prezenty jeszcze raz serdecznie dziękuję!

2 komentarze:

  1. czekolada z chili - dooooskonała :)z wasabi ??? jeszcze nie próbowałam , ale znając ten smak myślę , że to mocna rzecz :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sto lat! :D Ja czekam na swoje do grudnia . :c

    OdpowiedzUsuń