środa, 26 września 2012

wasabi ser


Wasabi - cóż to jest? Pytanie dobre, ale chyba większość z nas jednak wie czym ono jest i z czym się to je (dosłownie i w przenośni). Zapewne nie każdy z nas je jadł, ale za sprawą rozpowszechniającej się mody na jedzenie i robienie sushi nie jest ona już nam tak obce jak było kiedyś (dla przypomnienia przepis na sushi).

Mianowicie, wasabi jest chrzanem japońskim. Taka nazwa jest już bardziej przyswajalna przez polaków, gdyż chrzan jest bardzo popularny w naszej kuchni i kulturze (np. chrzan to jeden z ważnych elementów wielkanocnego stołu). Można je kupić w postaci gotowej pasty w tubkach bądź w słoikach oraz jako proszek, do którego należy dodać wody i otrzymać taką samą pastę.

Wasabi różni się od naszego polskiego chrzanu kolorem i ostrością. Jest ono zielone i szalenie ostre. Jedyne co może się równać z wasabi to przyprawy z rodowodem indyjskim czy tajlandzkim, bo kuchnię z tamtejszych rejonów Azji uważa się za najbardziej pikantną na świecie. W kuchni japońskiej mało jest podobnie ostrych smakołyków jak wasabi.

Jednak, biorąc pod uwagę, iż nasze polskie czy nawet europejskie podniebienia nie są przyzwyczajone to tak mocno ostrych aromatów, polecam (jeśli ktoś nie może przekonać się do sushi, gdzie wasabi jest obowiązkowe) spróbowanie sera wasabi. Jest to poniekąd ser żółty, lecz jego barwa jest oczywiście zielona za skutek dodania do mlecznej masy zielonej pasty ze startego korzenia. Ser jest tworzony podobnie jak popularna gouda czy ementaler, czyli ostateczna jego wersja to kostka/ bryła. Jest on ostrawy, ale nie tak jak wasabi w czystej postaci; wyczuwalny jest charakterystyczny chrzanowy aromat. Idealnie sprawdza się jako dodatek do kanapeczek czy mała przekąska na przyjęciach.

Do kupienia w supermarketach i większych sklepach spożywczych, zazwyczaj na wagę (trochę droższy od serów żółtych).


a tu jeszcze zdjęcie tubki z pastą wasabi; natomiast zdjęcie pierwsze wykonane podczas "serowego wieczorka", gdzie królowały najróżniejsze sery (począwszy od sera wasabi, poprzez mozzarelle i zwykłe sery zółte, kończąc na pleśniowych z nutą rumową czy kremowo-pleśniowych wędzonych z orzechami - pychota!), lecz nie udało się ich sfotografować przez łakomych gości :)

2 komentarze:

  1. o matko ale odjazd xD
    a ja ostatno dorwałam chipsy o smaku wasabi, ale były okropne >.<

    OdpowiedzUsuń
  2. widziałam ten ser ale cena wbiła mnie w ziemię co prawdopodobnie powstrzymało mnie przed spróbowaniem... (Bomi)

    OdpowiedzUsuń