środa, 31 października 2012

"szyszki" na Wszystkich Świętych


Dziś Halloween - dzień miłej zabawy - natomiast jutro 1 listopada - Dzień Wszystkich Świętych. Choć nie wszyscy uznają i praktykują pierwsze święto tak drugie jest dla nas szczególnie ważne i nie znam osoby, która by go nie obchodziła.

Obok wyprawy na cmentarz i zadumy o którą głównie chodzi w ten dzień, coraz częściej ważnym punktem okazują się dobra, które proponują nam liczne kramy w okolicach cmentarzy. Nie nowością jest, że od kilku lat można kupić tam wszystko: począwszy od zniczy i kwiatów (co przecież jest normalne), idąc przez stoiska gastronomiczne z hot-dogami a kończącą na ubraniach.

Jednak swoje szczególne miejsce zajmują małe, niepozorne straganiki z pańską skórką (największa popularność w Warszawie i okolicach, lecz coraz większe uznanie znajduje w innych lokalizacjach), obwarzankami i szyszkami na które przepis znajduje się poniżej.

Chcę tylko dodać i zachęcić jednocześnie do robienia szyszek w domu, gdyż nie są trudne do przygotowania w warunkach domowych, w przeciwieństwie do pańskiej skórki czy obwarzanków.

Składniki - na ok. 30 szyszek średniej wielkości:
  • 175g masła roślinnego
  • 500g krówek śmietankowych kruchych
  • 3 łyżki kakao
  • 2 łyżki mleka
  • 150g ryżu preparowanego
Przygotowanie:
  1. masło, krówki, mleko i kakao zagrzać w garnku z podwójnym dnem do momentu uzyskania gładkiej masy - należy często mieszać masę, aby uniknąć przypalenia masy
  2. do gotowej masy dodać ryż i dokładnie wymieszać
  3. formować średniej wielkości szyszki (ciastka) i odkładać na papier do pieczenie aż do zastygnięcia - należy robić to szybko, gdyż masa dość szybko zastyga. 
Uwaga! 
Ciastka formuje się jeszcze w momencie gdy masa jest bardzo ciepła, stąd należy uważać, aby się nie poparzyć.
Najlepiej jest formować ciastka rękami - aby masa nie przyklejała się do rąk można zwilżać je wodą.

Smacznego!

niedziela, 28 października 2012

sałatka z brokułów z jogurtem i ostrym sosem tajskim z orzeszków ziemnych


Sałatka, na którą przepis znajduje się poniżej jest jedną z łatwiejszych przystawek do przygotowania, której wykonanie trwa dosłownie krótko. Mimo swojej niezbyt skomplikowanej formuły jest dość imponująca a to za sprawą połączenia słodkich składników (brokuł, kukurydza) wraz z wyrazistymi smakami (korniszony, rzodkiewkowi). Łącznikiem między tymi odmiennymi w swoich kategoriach składnikach jest sos - również łączący dwa bieguny smakowe: kremowy, delikatny jogurt wraz z ostrym tajskim sosem orzeszkowym.

Polecam tę sałatkę zwłaszcza na przyjęcia gdy zależy nam szczególnie na tym by zaimponować kulinarnie naszym gościom :).

Składniki:
  • 1 mały brokuł
  • 1 puszka kukurydzy konserwowj
  • 1 pęczek czerwonych rzodkiewek okrągłych (nie polecam czerwono-białych, gdyż na ogół są mniej ostre)
  • pół opakowania kiełków rzodkiewki
  • 5-6 korniszonów z chilli
  • 1 mały jogurt naturalny
  • 2-3 łyżki tajskiego ostrego sosu z orzeszków ziemnych 
  • szczypta ostrej papryki
  • sól, pieprz
Przygotowanie:
  1. brokuła umyć, odsączyć i pokroić w drobne kawałki
  2. dodać odsączoną kukurydzę
  3. rzodkiewki i korniszony zetrzeć na tarce na plasterki
  4. kiełki poszatkować na drobno i dodać do reszty
  5. jogurt wymieszać z sosem orzeszkowym i doprawić ostrą papryką, solą i pieprzem
  6. dokładnie wymieszać
  7. odstawić na pół godziny do połączenia się zamachów i smaków
  8. serwować jako przystawkę bądź dodatek do dania głównego
Smacznego!

makaron chow mein z curry i mascaprone


Danie, które chciałabym tu zaprezentować należy do kategorii "kiedy nie mamy czasu a nie chcemy sięgać po "zapychacze"". Choć jego podstawą jest makaron często nazywany "zapychaczem" to jest o wiele bardziej zdrowy i wartościowy niż batoniki, chrupki, ciastka czy gotowe dania w 5 minut. Dużym atutem tego dania jest też to, że brak w nim mięsa, przez co potrawa jest lekka (co nie zmienia jej sytości).

Po dodaniu do klasycznego azjatyckiego makaronu Chow Mein ostrego indyjskiego curry i łagodnego włoskiego serka mascarpone otrzymujemy nie tylko wyśmienitą fuzję smaków oraz aromatów, lecz również mieszankę kuchni świata.

Składniki:
  • 1 opakowanie makaronu Chow Mein (200g)
  • 1 małe opakowanie serka mascarpone (ok. 200-250g)
  • odrobina pasty curry (wedle uznania jeśli chodzi o kolor etc.)
  • odrobina sproszkowanego żółtego curry
  • 2 pomidory
  • 1/2 świeżej słodkiej papryki (najlepiej czerwona, ale inna też może być)
  • 4 łyżki ziaren wyłuskanego słonecznika
  • łyżka oleju sezamowego
  • mielony pieprz kolorowy
  • sól, pieprz
Przygotowanie:
  1. makaron przygotować wg przepisu na opakowaniu (inny producent to inna technika produkowania i przygotowywana makaronu: niektóre makarony należy gotować, niektóre tylko zalać wrzątkiem, różnią się też czasem przygotowania)
  2. w garnku o podwójnym dnie, na oleju sezamowym podsmażamy paprykę i pomidory pokrojone w kostkę (pomidory sparzyć i obrać ze skórki!) i czekamy aż puszczą wodę
  3. dodajemy pastę curry, żółte curry, pieprz i sól
  4. podsmażamy dokładnie
  5. dodajemy odrobinę wody i chwilkę dusimy całość (ok. pół szklanki, ale zależy to od soczystości papryki i pomidorów)
  6. dodajemy serek i bardzo dokładnie mieszamy, aby nie powstały grudki
  7. gotujemy na wolnym ogniu ok. 7 minut
  8. dodajemy ziarna słonecznika i gotujemy ok. 3 minuty (wtedy ziarna będą twardawe jak powinny a jeśli chcemy, aby były bardziej miękkie to gotujemy trochę dłużej)
  9. mieszamy sos z makaronem i serwujemy z dodatkiem kiełków rzodkiewki na górze (zaostrzą jeszcze trochę danie).
Życzę smacznego!

PS. ilość curry zależy od indywidualnych predyspozycji - niektórzy wolą ostrzejsze dania a niektórzy mniej - należy próbować danie na bieżąco. 
PSS. można wykorzystać gotowe sosy curry w słoikach i dodać do całości 2-3 łyżki.

sobota, 27 października 2012

czekoladowe urodziny: pasta i wasabi :)


Chyba każdy z nas czeka na ten jeden dzień w roku, kiedy jest dla wszystkich bliskich jeszcze ważniejszy niż normalnie - jest to dzień urodzin. Osobiście nie znam osoby, która nie lubiłaby swoich (czy też czyiś) urodzin i za cel stawia sobie ich całkowite wykreślenie z kalendarza. Osobiście nie znam osoby, która by się nie cieszyła na myśl o swoim święcie.

Jak co roku w dniu urodzin dostałam całą masę życzeń - za które baaardzo dziękuję. Jednak impreza urodzinowa odbyła się kilka dni po właściwym terminie. Obok życzeń nie zabrakło też prezentów, które chyba też wszyscy niesamowicie lubimy :). W śród prezentów jakie otrzymałam, szczególną rolę odgrywają prezenty o zabarwieniu jadalnym: czekoladowym.

Jednym z takich prezentów był czekoladowa pasta o aromacie tiramisu firmy ChocolateCompany. Wyprodukowana jest na masie mlecznej czekolady, pełen dodatków jak kawałki kakao czy kawy. Ma uniwersalne zastosowanie: nadaje się do bezpośredniego spożycia jak i do pieczywa, słodkich naleśników, wypieków czy deserów. Choć po pierwszym powąchaniu czekolada pachniała dla mnie bardziej masłem orzechowym niż kawą, to muszę przyznać, że zapach jest niesamowity. Serdecznie polecam!



Kolejnym słodkim prezentem były czekolady Lindta. Większość z nas miała styczność tą firma produkującą czekoladę, gdyż dość popularne są ich wyroby chociażby na święta (czekoladowe Mikołaje czy zajączki).

Jednak czekolady te nie należały do klasycznych: jedna była z dodatkiem chilli, druga z dodatkiem wasabi!
Połączenie wyrobów kakaowych z chilli jest coraz bardziej popularne, produkty o takich smakach można łatwo kupić, często w kawiarniach serwowana jest czekolada na gorąco z chilli - idealna na zimniejsze dni.

Ciekawą sprawą jest druga czekolada, ta z dodatkiem z ostrej, zielonej pasty. O samym wasabi pisałam już kiedyś wcześniej przy okazji sera wasabi, zatem o samym składniku rozwodzić się nie będę.

Połączenie delikatności i słodyczy z czymś tak ostry, wydawać się musi dość kiepskim zabiegiem. Według mnie efekt jest całkowicie odwrotny - uważam ten produkt za dobry. Nie jest piekielnie ostry, w zasadzie w ogóle nie jest ostry - czekolada z wasabi przejęła jedynie charakterystyczny aromat chrzanowy. Pierwsze wrażenie po spróbowaniu czekolady, w momencie gdy brązowa kosteczka rozpuszcza się w ustach i delektujemy się aksamitną konsystencją o delikatnym smaku, mamy wrażenie, że to wasabi jest całkowicie pominięte i do czynienia mamy z oszustwem,gdyż absolutnie go tam nie ma. Jednakże po chwili zaczynamy stopniowo wyczuwać smak i zapach wasbi, który nie jest zbyt agresywny aż do końca konsumpcji.

Jest to małe co nie co godne polecenia i spróbowania!

Obok czekolad, fantastycznym prezentem były (i nadal są w przeciwieństwie do czekolad) sylikonowe łapki-rękawiczki do podnoszenia gorących naczyń. Najmilsze w nich jest to, że mają przeuroczą formę świnek i są w żywych kolorach. Są też dobrej jakości - nie przepuszczają ciepła, zatem trudno się oparzyć (wiem to stąd, że wypróbowałam je tylko raz, gdyż są dla mnie zbyt ładne, aby ich używać) Wcześniej nie miałam sylikonowych łapek, ponieważ nie byłam do nich przekonana. Myślałam, że łatwo przepuszczają ciepło, że szybko się niszczą. Póki co posługuję się sfatygowanymi rękawicami ze Świętym Mikołajem, które pomocą służą nie tylko w okresie bożonarodzeniowym. Nowy nabytek jest na razie podziwiany :D


Czekolady i sylikonowe świnki to tylko część prezentów - pozostałe są już mniej związane z kulinariami :).

Za wszystkie życzenia i prezenty jeszcze raz serdecznie dziękuję!

czwartek, 25 października 2012

idealne śniadanie: jajecznica z chorizo i serem brie


Śniadanie - podstawowy posiłek w ciągu całego dnia, o którym nie powinniśmy zapominać. Wstyd się przyznać, że samemu się popełnia błąd - zasadniczo wychodzę z domu nie przekąszając niczego. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że przed ważnym, stresującym wydarzeniem w ciągu dnia, zawsze staram się jednak zjeść coś smacznego, coś co dostarczy mi sporo kalorii (tak - jeśli chodzi o śniadanie możemy a nawet powinniśmy jeść rzeczy bardziej kaloryczne) i zapewni, że nie będę myśleć tylko o jedzeniu, będę skupiona nad tym co robię a moja praca będzie bardziej efektywna.

Dobrą propozycją takiego śniadania jest jajecznica. Owe popularne danie na ranny posiłek może się jednak stać zbyt nudne i monotonne. Stąd dobrze jest poeksperymentować i dodać inne produkty, które lubimy. Jajka mają to do siebie, że zasadniczo można je połączyć ze wszystkim, co bardzo ułatwia sprawę.

Moja propozycja to jajecznica robiona na kiełbasce chorizo z dodatkiem warzyw, ziół i pleśniowego sera brie. Kiełbaska jest sama w sobie bardzo aromatyczna podobnie jak ser co razem tworzy niesamowite danie.

Składniki:
  • 2 jajka
  • ok. 5 cm- owy kawałek kiełbaski chorizo (dobrze sprawdza się salami à la chorizo)
  • 4 plasterki sera brie
  • 2 łyżki sosu słodko-kwaśnego
  • 1 średni pomidor
  • 2 łyżeczki prażonej cebulki
  • mieszanka ulubionych ziół
  • odrobina papryki słodkiej w proszku
  • sól
  • pieprz
Przygotowanie:
  1. kiełbaskę podsmażamy na chrupko bez tłuszczu (wystarczy ten,który wytopi się z kiełbaski)
  2. dodajemy słodko-kwaśny sos
  3. podsmażamy przez chwilę
  4. dodajemy pomidory i dalej podsmażemy
  5. dodajemy zioła,paprykę i cebulkę
  6. dodajemy jajka i energicznie mieszamy
  7. dodajemy ser i podgrzewamy do momentu rozpuszczenia się sera
  8. gotowe!
Życzę smacznego!

poniedziałek, 15 października 2012

rumowy biszkopt ze świeżymi figami


Choć sezon na świeże figi powoli dobiega końca i trudniej je kupić na targu czy nawet w supermarkecie, to przy odrobinie chęci można je jeszcze zdobyć. Ostatecznie można poratować się figami suszonymi, które jeśli były dobrze przetworzone, powinny być równie smaczne i aromatyczne, a jedyne co można im zarzucić oto soczystość - świeże figi są oczywiście wilgotniejsze.

Drugim produktem o którym warto powiedzieć kilka słów, przy okazji owego przepisu, jest rum. Jest alkoholem jakich mało. Z jednej strony jest elegancki i dostojny z drugiej strony dość powszechny, mimo, że mało kto tak na prawdę miał do czynienia z prawdziwym rumem.
Kiedyś rum był trunkiem przedstawicieli nizin społecznych - dziś jest to jeden z droższych i bardziej pożądanych alkoholi.

W związku z tym, jak już napisałam, kupienie dobrego gatunku rumu to niemały wydatek, dlatego jeszcze przed podaniem właściwego przepisu, zalecam wykorzystanie zapachu rumowego zamiast autentycznego alkoholu.

Składniki:
  • 8 świeżych fig
  • 4 jajka
  • 4 łyżki wody
  • 3/4 szklanki cukru drobnego kryształu
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 20 dag masła roślinnego
  • rum - 1 kieliszek do wódki/ bądź kilka kropli olejku rumowego
Przygotowanie:
  1. żółtka utrzeć z cukrem i wodą
  2. do żółtkowej masy powoli dodawać mąkę i rum/ olejek
  3. ubić białka na sztywną pianę
  4. ubite białka dodać do reszty ciasta
  5. wylać ciasto do średniej wielkości blaszki wysypanej bułka tarta bądź wyłożoną papierem do pieczenia
  6. na wierzchu poukładać kawałki fig - jedną figę podzielić na ok. 8 równych części
  7. piec ok. 1h w średnio rozgrzanym piekarniku - test suchego patyczka

Smacznego!

niedziela, 14 października 2012

cynamonowa szarlotka z nutą imbirową i bezą na wierzchu


Szarlotka - jedno z najbardziej klasycznych ciast obok drożdżowego placka i sernika. Robimy je w zasadzie przez cały rok - niezależnie od pory roku, gdyż podstawa jaką są jabłka są dostępne przez cały czas. Często też wykorzystujemy mus jabłkowy w słoikach (namawiam do samodzielnego smażenia jabłek i ich pasteryzowania w słoikach, wg mnie jabłka, które można kupić są za mało wysmażone, zbyt wodniste i mało aromatyczne).

Ile gospodyń - tyle wersji przepisów na domową szarlotkę. Różną się dosłownie wszystkim. Niektóre z nas przygotowują ją z duszonych właśnie jabłek, niektóre z surowych; niektóre zapiekają wcześniej spód ciasta, aby był bardziej kruchy, niektóre tego nie robią; niektóre dokładają dodatki typu: cynamon, rodzynki, inne owoce a niektóre bazują wyłącznie na jabłkach. 

Jednakże mamy środek jesieni - porę zbiorów jabłek, stąd aż szkoda tego nie wykorzystać.

Moja wersja szarlotki jest dość odmienna. Jest idealna na chłodniejsze i smutniejsze dni, gdyż jest rozgrzewająca dzięki dodaniu imbiru. Ponadto bezowa pianka na wierzchu nadaje lekkości i słodkości całej kompozycji.

Serdecznie polecam!



 dwa główne składniki ciasta


Składniki na jedną dużą blachę:

jabłka
  • 1,5 kilograma jabłek (najlepiej mieszanych: kilka słodkich, kwaśnych, winnych)
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżka brązowego cukru 
  • 2 łyżeczki cukru cynamonowego drobnego bądź świeżo mielonego
  • 1 łyżeczka cukru wanilinowego
  • 2 czubate łyżeczki świeżego cynamonu
  • 1 łyżeczka starego imbiru
  • 2-3 łyżki tartej bułki - zależy od soczystości jabłek
  • sok z połowy cytryny
ciasto
  • 3 szklanki mąki
  • 1 szklanka cukru kryształu drobnego
  • 5 jaj
  • 3 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany
  • 250 gramów masła roślinnego
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Przygotowanie:
  1. zaczynamy od obrania i starcia jabłek na tarce o średniej wielkości oczkach
  2. starte jabłka odsączamy na sicie do momentu aż sok nie będzie kapał intensywnie (trzeba jednak uważać, aby nie były zbyt nieodciśnięte)
  3. następnie zagniatamy ciasto: mąkę, 0,5 szklanki cukru, żółtka, śmietanę, masło i proszek zagniatamy razem do momentu aż ciasto będzie odstawać od ręki
  4. zagniecione ciasto wkładamy do lodówki
  5. do odsączonych jabłek dodajemy resztę dodatków i zostawiamy je na ok. 10 minut
  6. ciasto wyjmujemy z lodówki i oddzielamy 1/3 ciasta
  7. większą częścią ciasta wyklejamy blaszkę (zalecam rozwałkowywać ciasto na papierze do pieczenia na którym następnie będzie piekło się ciasto w blaszce)
  8. placek ciasta dość gęsto dziurkujemy widelcem
  9. na ciasto wykładamy jabłka i rozprowadzamy je równomiernie dociskają
  10. kolejno ubijamy pozostałe nam białka i 0,5 szklanki cukru na sztywną pianę
  11. ubitą pianę rozprowadzamy na jabłkach
  12. pozostałe nam ciasto ścieramy na tarce o grubych oczkach (jeśli jest odpowiednio sztywne) bądź rwiemy kawałeczki ciasta i układamy je na pianie
  13. całość posypujemy odrobiną cukru cynamonowego
  14. pieczemy ok. 60 minut w średnio rozgrzanym piekarniku (sprawdzać patyczkiem, wierzch powinien być złoty)
Szarlotkę można podawać na zimno i na ciepło jak również z lodami waniliowymi.




 Życzę smacznego!


wtorek, 2 października 2012

kolorowe ślimaczki barwiące język :)


Przepis na te ciasta podsunęła mi mama, a raczej pomysł, aby zrobić je w formie kolorowych "zawijańców", gdyż przepis na nie praktykuję od lat. Wykonanie jest analogiczne do przepisu na ciasteczka kruche. Jedyne co je różni to dodanie barwnika spożywczego i ich nie wykrawanie a zawijanie.

Dzięki swojej kolorowej i zabawnej formie nadają się na przyjęcia (zwłaszcza dla dzieci) czy na drobny podarunek.

Zawsze robię kruche ciastka z podwójnej porcji, ponieważ mogą one długo postać i się nie psują, gdy są dobrze przechowywane (dobrze wystudzone ciastka zamknąć w szczelnym pojemniku wyłożonym bawełnianą bądź papierową serwetką). Ponadto moi najbliżsi to straszne łasuchy, więc robienie ciastek wg przepisu na jedną porcję mi się po porostu nie opłaca :D.

Składniki na ok. 100 ciasteczek:
  • 5-6 szklanek mąki pszennej
  • 2 szklanki cukru drobnego kryształu
  • 1 cukier wanilinowy
  • 5 całych jajek
  • 2 masła roślinne po 250g
  • barwniki spożywcze: mogą być w paście albo w proszku, odradzam te w płynie.
Przygotowanie:
  1. wszystkie składniki zagniatamy razem w jedno dość sztywne ciasto do momentu aż będzie gładko odstawać od ręki (najlepiej początkowo wziąć 5 szklanek mąki a później ją dosypywać - jej ilość zależy od wielkości jajek, wtedy ciasto jest rzadsze albo nie) - oczywiście ciasto zagniatamy nie dodając barwników!
  2. zależnie ile mamy barwników i ile chcemy uzyskać kolorów, ciasto dzielimy na równe porcje w ilości podwojonej liczbie wybranych kolorów (gdy mamy 3 kolory ciastek jak ja, to ciasto dzielimy na 6 porcji)
  3. dodajemy barwniki do porcji ciasta: 1 barwnik - 1 porcja ciasta a resztę porcji zastawiamy "bezbarwne" i zagniatamy do momentu aż ciasto z barwnikiem będzie miało równo rozprowadzony w sobie barwnik (ciasto będzie bez smug)
  4. jedną porcję ciasta bez barwnika i jedną porcję ciasta z barwnikiem rozwałkowujemy na równe sobie dwa placki o grubości ok. 3-4 mm.
  5. ostrożnie przenosimy jeden placek na drugi i dociskając do siebie placki zwijamy je (jak rulon)
  6. ostrym nożem kroimy plasterki o szerokości ok. 5 mm i układamy gotowe ciastka na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia wzorem ślimaka do góry (patrz zdjęcie niżej)
  7. pieczemy ciastka ok. 20 minut w 180°C
 Życzę smacznego!

 
Istotna uwaga! 
Barwników dodajemy dosłownie odrobinę! Gdy po zagnieceniu dokładnym ciast, kolor jest wg nas za mało intensywny dodajemy jeszcze, lecz ostrożnie; surowe ciasto jest takim odcieniu jak upieczone, ponieważ barwniki nie zmieniają koloru ciasta podczas pieczenia, nie blakną ani nie ciemniej. Dodatkowo dobrze jest się kierować instrukcją dołączoną do barwników.



 a tu jeszcze dwa zdjęcia: z ciastami upieczonymi i przygotowanymi do pieczenia:

poniedziałek, 1 października 2012

łatwy placek ze śliwką bez tłuszczu


Ciasto jedno z najłatwiejszych ciast - nie znam osoby, której mogłoby ono nie wyjść. Dodatkowym jego walorem  jest niska kaloryczność, która jednak nie ujmuje nic słodyczy w cieście (ciasto jednak powinno być słodkie). Ponadto placek jest wyjątkowo sycący. 

Składniki na jedną średnią blaszkę:
  • 3/4 szklanki cukru kryształu
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 4 jajka
  • 4 łyżki wody
  • 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 0,5 kilograma śliwek węgierek
  • odrobina tłuszczu i tartej bułki do wysmarowania i wysypania blaszki
Przygotowanie:
  1. drylujemy śliwki: przecinamy je na pół i usuwamy pestki
  2. żółtka ucieramy z cukrem i wodą na gładką masę
  3. dodajemy powoli mąkę i proszek
  4. kolejno ubijamy białka na sztywną pianę (ze szczyptą soli - będzie się lepiej ubijać)
  5. delikatnie dodajemy do żółtkowej masy pianę z białek i mieszamy
  6. ciasto przelewamy do wcześniej wysmarowanej masłem i wysypanej tartą bułką blaszki
  7. połówki śliwek układamy miąższem do góry
  8. pieczemy ok. 45 minut w średnio nagrzanym piekarniku - sprawdzamy drewnianym patyczkiem
  9. podajemy posypane cukrem pudrem  
 Smacznego!
 
 A tu jeszcze zdjęcie składników naszego placka. Prawda, że ilość tych składników jest bardzo skromna? Ale to nie szkodzi, bo placek jest przepyszny! Mniam!